niedziela, 13 grudnia 2015

Coś na świąteczny stół

Udało się kupić jedynie pół metra świątecznej tkaniny, a kto odwiedza sklepy z materiałami wie, że szczególnie przed świętami nie jest to ani proste ani łatwe ;) Omijałam półkę ze świąteczną bawełną szerokim łukiem, udawałam, że jej nie widzę i że mnie nie interesuje, bo przecież przyszłam po coś zupełnie innego... 

Niestety szybko dotarło do mnie, że tej walki nie wygram, więc podjęłam konkretne decyzje: tylko pół metra i biorę pierwszą, która wpadnie mi w oko, żeby poza pieniędzmi nie tracić też czasu :) Uznałam to za głos rozsądku i jak postanowiłam tak uczyniłam :) 


A gdy przyszedł czas, gdy z zakupionej tkaniny coś uszyłam i już zadowolenie zagościło w głowie...okazało się, że do pełni szczęścia brakuje kolejnego pół metra...bo powstał komplecik na 6 osób, a mógłby na 12 :) 

Tak była dla mnie lekcja wszywania wypusti, która czekał na swoją kolej niestety kilka miesięcy.

2 komentarze:

  1. Wypustki wszyte po mistrzowsku. Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo! :) troszkę za duże uszyłam te podkładki. Kuzynka, która je dostała, zgadywała co to wogóle jest i powiedziała... "kapcie?" :D

    OdpowiedzUsuń